Moja kolekcja wiosennych octów
Moja kolekcja wiosennych octów jest już gotowa. Najwcześniejszy jest ten z kwiatów leszczyny, bo leszczyna kwitnie jeszcze zimą. Jest też moim ulubionym octem - ma piękny bursztynowy kolor i smak, który przypomina mi cytrynę i orzechy laskowe równocześnie, których równocześnie przecież nigdy nie kosztowałam. Ma też delikatny rześki zapach, w przeciwieństwie do octu różanego, który tak mocno pachnie różą, że gdybym sama go nie robiła, byłabym przekonana, że jest sztucznie aromatyzowany. Ale skoro wiem, że na pewno nie, to jestem również pełna podziwu i dla zapachu, i dla tego rubinowego koloru. Pozostałe dwa octy, z jasnoty purpurowe i mieszany skrzypowo-koniczynowy są podobne w kolorze, ten ostatni nieco mniej klarowny, ale też zlewany jako ostatni i zapewne osad jeszcze opadnie, bo w słoju był już pięknie klarowny. Z resztą taka naturalna zawiesina, to samo zdrowie i jest charakterystyczna dla "żywych", ekologicznych octów. W tym największym słoju (zdjęcie na dole)...