Pomolog pilnie poszukiwany
Najdawniejsze ślady jabłek na terenie Polski odnaleziono na stanowisku archeologicznym w Biskupinie datowanym na ok. 600 p.n.e., a więc sprzed 3000 lat. Może okaże się, ze jeszcze starsze ślady botanicy z Instytutu Botaniki PAN odkryją w Biskupicach na stanowisku datowanym na 5000 lat p.n.e., gdzie szukają między innymi śladów kultury rolniczej. Nie znaczy to jednak, że wcześniej jabłoni nie znano. Trudno też jednoznacznie stwierdzić, czy materiał pochodzi z jabłoni dzikich, czy udomowionych. O tym, że jabłonie występowały w średniowieczu na terenie Polski wiemy z relacji kupców arabskich podróżujących szlakami handlowymi prowadzącymi przez nasze tereny. Łukasz Gołębiewski, polski etnograf, w swojej książce „Domy i dwory” pisał (1830): „Zakonnicy z Francyi, z Włoch sprowadzani, pierwszymi byli założycielami ogrodów; oni pierwsze wytworniejsze i na tę ziemię przynieśli owoce, zakładali ogrody przy klasztorach, wkrótce zapewne uproszeni przy domach możniejszych osób … sady i ogrody fruktowe… (s. 145-146).
„Pierwsze gatunki jabłek i gruszek pod różnemi nazwiskami wprowadzili do Polski, a najpierwej podobno do Tyńca, Benedyktyni z Kluniaku i innych miejsc Francyi i Niemiec, które i dotąd są w okolicach Sandomierza, zkąd rozsyłano je w Mazowsze i Prussy, a teraz do Warszawy zwykle, gdzie dostateczny mają odbyt przybyłe z owocami galery.” (s. 147) „Jabłka po leśnych, do kwaszenia kapusty używanych, najdawniejsze są Daporty… jabłkami rajskiemi nazywa je Marcin z Urzędowa.” (s. 148)Wśród najstarszych odmian wymienia m.in. wierzbówki, które od zakonników z Czerwińska dla Marysieńki kazał sprowadzać Jan III Sobieski. Kiedyś zapytawszy, czy jabłek jest dość, usłyszł „kosz tylko”. I tak narodziły się „kosztylki” czyli kosztele. Zapewne jedne z najstarszych zapisów dotyczące sadów to te mówiące o Grucznie, ulubionym miejscu pobytu biskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnki, z przełomu XIII/XIV w. Zachowały się też lustracje dóbr królewskich z XVI w. wzmiankujące nieco zaniedbane sady. Z XVII i XVIII w. pochodzą zapisy o sadach nie tylko przy zamkach ale i na terenie folwarków. W XVIII w. swoje sady mieli już także gospodarze, czyli chłopi. W dokumentach z XVII i XVIII w. odnajdujemy także informacje o sadach będących własnością mieszczan. Od początku XX wieku na pomoc hodowcom ruszyła genetyka. Brytyjczykom zawdzięczamy karłowate podkłady, które ograniczają wzrost drzewa, produkcję drewna, a kierują energię na owoce. Dlatego zamiast 48 sztuk na akrze sadzi się 1300 roślin. Wymienia się je co 15 a nie co 50 lat. Inaczej się je prowadzi. Wzrostem rośliny (czy nadal drzewa?) mogą nie przerastać człowieka. Owoce zbiera się bez drabiny.
Ale nie w ponad półwiecznym sadzie Lawendika. W starym sadzie królują stare odmiany.
Co jeszcze? Być może kosztela Marysieńki i Klaudiusz z Dolnej Saksonii, Kantówka Gdańska albo jej bliźniak, Malinowe Oberlandzkie, Ruda Reneta i coś pomiędzy Charłamowskim a Grafsztynkiem.
Komentarze
Prześlij komentarz