Pomolog pilnie poszukiwany

 
Jabłonie to fascynujące drzewa. Towarzyszą ludziom od zawsze, a ich owoce są najczęściej zjadanym  owocem świata. W 2019 roku wyprodukowano ich ok. 80mln ton. Występują w liczbie odmian tak dużej, że naprawdopodobniej nigdy ich wszystkich nie poznamy. Bo nie mówimy jedynie o odmianach wypracowanych przez człowieka, ale także tych naturalnych, w które jabłonie wchodzą spontanicznie. Ich oficjanym domem są, nomen omen, Niebiańskie Góry na pograniczu Chin, Kirgistanu i Kazachstanu. Stolica Kazachstanu, Ałma Ata w tłumaczeniu na polski to ojciec jabłek. W "obłasti" Ałma Ata, dokąd wywieziono dziadków,  urodziła się moja mama - może dlatego jabłka to moje ulubione owoce?

W 1990 roku do Ałma Aty ruszyły wyprawy naukowców ze Stanów i Genewy. Ich członkowie oszacowali, że różnorodność genetyczna wszystkich odmian jabłoni na świecie stanowi mniej niż 20% genetycznej różnorodności jabłoni z leśnych sadów w Kazachstanie. Ponieważ góry 

Tienszan nigdy nigdy nieuległy zlodowaceniu, przetrwały tu pra-jabłonie sprzed milionów lat. Niestety, to co przetrwało, to zaledwie niecałe 5% starego ekosystemu w formie genetycznych rezerwatów. Zatem nasze udomowione jabłonie pochodzą od Malus Sieversii. Johan Sievers jako pierwszy opisał je w swoim zielniku w czasie ekspedycji na Syberię w latach 1790-95, dlatego niemiecko-estoński botanik, Carl Friedrich von Ledebour, nadał im taką a nie inną nazwę łacińską w 1833 roku. Kiedy w zachodniej Europie botanicy i ogrodnicy doskonalili i dokumentowali swoją wiedzę pomologiczną, my, pod zaborami mieliśmy nieco inne priorytety. Tym niemniej i u nas pracowali świetni botanicy i pomimo naszych burzliwych dziejów, część ich pracy przetrwała. 

Najdawniejsze ślady jabłek na terenie Polski odnaleziono na stanowisku archeologicznym w Biskupinie datowanym na ok. 600 p.n.e., a więc sprzed 3000 lat. Może okaże się, ze jeszcze starsze ślady botanicy z Instytutu Botaniki PAN odkryją w Biskupicach na stanowisku datowanym na 5000 lat p.n.e., gdzie szukają między innymi śladów kultury rolniczej.  Nie znaczy to jednak, że wcześniej jabłoni nie znano. Trudno też jednoznacznie stwierdzić, czy materiał pochodzi z jabłoni dzikich, czy udomowionych. O tym, że jabłonie występowały w średniowieczu na terenie Polski wiemy z relacji kupców arabskich podróżujących szlakami handlowymi prowadzącymi przez nasze tereny. Łukasz Gołębiewski, polski etnograf, w swojej książce „Domy i dwory” pisał (1830): „Zakonnicy z Francyi, z Włoch sprowadzani, pierwszymi byli założycielami ogrodów; oni pierwsze wytworniejsze i na tę ziemię przynieśli owoce, zakładali ogrody przy klasztorach, wkrótce zapewne uproszeni przy domach możniejszych osób … sady i ogrody fruktowe…  (s. 145-146). 


„Pierwsze gatunki jabłek i gruszek pod różnemi nazwiskami wprowadzili do Polski, a najpierwej podobno do Tyńca, Benedyktyni z Kluniaku i innych miejsc Francyi i Niemiec, które i dotąd są w okolicach Sandomierza, zkąd rozsyłano je w Mazowsze i Prussy, a teraz do Warszawy zwykle, gdzie dostateczny mają odbyt przybyłe z owocami galery.” (s. 147) „Jabłka po leśnych, do kwaszenia kapusty używanych, najdawniejsze są Daporty… jabłkami rajskiemi nazywa je Marcin z Urzędowa.” (s. 148)Wśród najstarszych odmian wymienia m.in. wierzbówki, które od zakonników z Czerwińska dla Marysieńki kazał sprowadzać Jan III Sobieski. Kiedyś zapytawszy, czy jabłek jest dość, usłyszł „kosz tylko”. I tak narodziły się „kosztylki” czyli kosztele.  Zapewne jedne z najstarszych zapisów dotyczące sadów to te mówiące o Grucznie, ulubionym miejscu pobytu biskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnki, z przełomu XIII/XIV w. Zachowały się też lustracje dóbr królewskich z XVI w. wzmiankujące nieco zaniedbane sady. Z XVII i XVIII w. pochodzą zapisy o sadach nie tylko przy zamkach ale i na terenie folwarków. W XVIII w. swoje sady mieli już także gospodarze, czyli chłopi. W dokumentach z XVII i XVIII w. odnajdujemy także informacje o sadach będących własnością mieszczan. Od początku XX wieku na pomoc hodowcom ruszyła genetyka. Brytyjczykom zawdzięczamy karłowate podkłady, które ograniczają wzrost drzewa, produkcję drewna, a kierują energię na owoce. Dlatego zamiast 48 sztuk na akrze sadzi się 1300 roślin. Wymienia się je co 15 a nie co 50 lat. Inaczej się je prowadzi. Wzrostem rośliny (czy nadal drzewa?) mogą nie przerastać człowieka. Owoce zbiera się bez drabiny.

Ale nie w ponad półwiecznym sadzie Lawendika. W starym sadzie królują stare odmiany.


Że dawne nie ulega wątpliwości. Ale jakie? Przydałby się nie tylko dobry pomolog, ale i fascynat dawnych odmian. Mam ich sadzie 16, bo każde stare drzewo to inna odmiana. Co roku, zawsze pierwszy dojrzewa Ananas Berżenicki, odmiana polska znaleziona i opisana przez profesora Hrebnickiego w Berżenikach koło Dukszt. Pozostałe odmiany owocują co dwa lata. W tym roku znów wielki urodzaj. Być może z czasem uda nam się nazwać wszystkie odmiany. Wysiłki trwają, bp kolejna okazja dopiero za  dwa lata. Jeśli chcecie skorzystać i skosztować, to zapraszam:)

Paczątek jak w alfabecie  - nad antonówką z relatywnie niewielkimi zielono-żółtymi owocami rośnie tasmański Bismark z największymi jabłkami w sadzie. Ciekawe, czym ludzie się kierowali wybierając nazwy dla odmian. Bo wsród jabłek są także "korony", u mnie, nieopodal "szpitalnych renet". Co najmniej ciekawe.



Co jeszcze? Być może kosztela Marysieńki i Klaudiusz z Dolnej Saksonii, Kantówka Gdańska albo jej bliźniak, Malinowe Oberlandzkie, Ruda Reneta i coś pomiędzy Charłamowskim a Grafsztynkiem. 
I nadal sporo zagadek.



 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lawendowy sezon 2024 - startujemy już w sobotę 8 czerwca

Moja kolekcja wiosennych octów

Lawendowy sezon 2023: lawendowe lekcje, wianki, warsztaty i cała lawendowa reszta 💜