Rok po narodzinach Lawendnika - pierwsze żniwa grosso
Termin tego wpisu bynajmniej nie jest przypadkowy. Właśnie wczoraj rozpoczęły się pierwsze żniwa naszej lawendy grosso, posadzonej rok temu. Jest jeszcze skromnie, ale już wyobrażam sobie, jak fioletowo i aromatycznie będzie tu w przyszłym roku. Upały są ogromne i zaczyna je odczuwać nawet ciepłolubna lawenda. O szóstej rano wychodzimy na pole, ale i o tej porze do kwiatów wyprzedziła nas pszczela konkurencja.
Grosso to rodzaj lawendy pośredniej, mieszańcowej, zwanej lawandyną. Autorem tej odmiany jest Pierre Grosso, który poszukiwał hybrydy odpornej na trudne warunki a bogatej w olejki eteryczne. I udało mu się. Grosso jest nie tylko piękną ale i odporną odmianą, powszechnie hodowaną w celach komerycjnych. Dorosłe krzaczki mają nawet 120 cm szerokości i 90cm wysokości, więc naprawdę w takim polu lawendowym można się całkowicie zanurzyć.
W zeszłym roku sadziliśmy prawdziwe maleństwa, które dzielnie przetrwały zimę i już widzę, że naprawdę im dobrze na tym południowym stoku. Sadzenie dobrze pamiętam - kibicowałam i pomagałam jak mogłam, ale, niestety, z dystansu z gipsem na nodze.
Przy cięciu nie pracujemy w rękawiczkach, więc w nagrodę za poranną pracę zapach lawendy towarzyszy mi przez parę godzin. Szczególnie po przygotowaniu bukietów, nawet po umyciu rąk.
Pierwsze bukiety już wiszą w Lawendiku. Kolejne zawisną. I zapewne trafią do kochających lawendę domów, tak jak większość wczorajszych.
Jeżeli chcielibyście zaprosić lawendę z Lawendnika do swoich domów, to zapraszam na OLX :)
Komentarze
Prześlij komentarz