Dziękuję Wam za wspaniały sezon lawendowy
Lawenda wymaga cierpliwości. Jeśli chcemy, by gdzieś mocno zapuściła korzenie, nie powinna się przemęczać kwitnieniem w pierwszym roku. Za to odwdzięczy nam się w kolejnych latach.
Pamiętam dokładnie, kiedy sadziliśmy hidcote i grosso w Lawendniku. Dwa lata temu, z nogą w gipsie, niestety, głównie kibicowałam. Ale już jesienią załapałam się na pierwsze plewienie (i nie przegapiłam żadnego z kolejnych😅). W zeszłym roku nie pozwoliłam jej rozkwitnąć ale nawet malutkie pączki sprawiły mi przyjemność pięknym zapachem. Z niecierpliwością czekałam na ten rok - pierwszy duży lawendowy sezon w Lawendniku.
Podrodze było sporo emocji - zbyt suchy maj, zbyt mokry czerwiec, ale w końcu pod koniec czerwca pojawiły się fioletowe kłoski i to był zaledwie początek wyzwania. Bo przecież najważniejsze w tym wszystkim było to, by lawenda z mojego pola trafiła do Was i swoich nowych domów.
I cudowne jest to, że tak się właśnie stało. Lawenda z lawendnika rozjechała się po całej Polsce. Dziękuję wszystkim lawendnikowym Gościom w realu i wirtualnu za Waszą wielką sympatię dla lawendy i miłe słowa dla Lawendika. Ostatnie trzy tygodnie były bardzo intensywne, dosłownie wypełnione pracą od światu do nocy, ale dzięki Wam było warto. Wspólnie napisaliśmy pierwszy rozdział, długiej mam nadzieję, historii Lawednika Cała lawenda scięta. Już pożynkach. W Lawendiku zostały może dwa tuziny zamówionych przez Was suchych bukietów. Reszta pachnie już w nowych domach 💜.
Dożynki wypadły akurat w wigilię Święta Matki Bożej Szkaplerznej, której cudowny obraz znajduje się w naszym parafialnym kościele. Każda tradycja ma swój początek, więc może to początek tradycji odpustowego dekorowania lawendą w podzękowaniu za każdy kolejny udany sezon. Ale, żeby faktycznie był udany, tradycją muszą także stać się Wasze powroty do Lawendika. Na to mocno liczę. Także na to, że nie będziecie czekać aż rok. Już niedługo początek sezonu jabłkowego, na który już teraz zapraszam. A i lawenda pewnie, choć niesmiało, ponownie zakwitnie w tym roku.
Licząc na Wasze ponowne odwiedziny przygotowuję zapas syropu lawendowego, żeby nie zabrakło lawendowej lemoniady. Raz jeszcze dziękuję i piję Wasze zdrowie 🥂
Podrodze było sporo emocji - zbyt suchy maj, zbyt mokry czerwiec, ale w końcu pod koniec czerwca pojawiły się fioletowe kłoski i to był zaledwie początek wyzwania. Bo przecież najważniejsze w tym wszystkim było to, by lawenda z mojego pola trafiła do Was i swoich nowych domów.
I cudowne jest to, że tak się właśnie stało. Lawenda z lawendnika rozjechała się po całej Polsce. Dziękuję wszystkim lawendnikowym Gościom w realu i wirtualnu za Waszą wielką sympatię dla lawendy i miłe słowa dla Lawendika. Ostatnie trzy tygodnie były bardzo intensywne, dosłownie wypełnione pracą od światu do nocy, ale dzięki Wam było warto. Wspólnie napisaliśmy pierwszy rozdział, długiej mam nadzieję, historii Lawednika Cała lawenda scięta. Już pożynkach. W Lawendiku zostały może dwa tuziny zamówionych przez Was suchych bukietów. Reszta pachnie już w nowych domach 💜.
Dożynki wypadły akurat w wigilię Święta Matki Bożej Szkaplerznej, której cudowny obraz znajduje się w naszym parafialnym kościele. Każda tradycja ma swój początek, więc może to początek tradycji odpustowego dekorowania lawendą w podzękowaniu za każdy kolejny udany sezon. Ale, żeby faktycznie był udany, tradycją muszą także stać się Wasze powroty do Lawendika. Na to mocno liczę. Także na to, że nie będziecie czekać aż rok. Już niedługo początek sezonu jabłkowego, na który już teraz zapraszam. A i lawenda pewnie, choć niesmiało, ponownie zakwitnie w tym roku.
Licząc na Wasze ponowne odwiedziny przygotowuję zapas syropu lawendowego, żeby nie zabrakło lawendowej lemoniady. Raz jeszcze dziękuję i piję Wasze zdrowie 🥂
Komentarze
Prześlij komentarz