Letnie lemoniady kwiatowe

Nie wiem, czy upalne lato jeszcze powróci, ale nawet na letnie letnie dni warto mieć pod ręką butelkę lemoniady. Takiej domowej. Tradycyjne składniki lemoniady to woda, cukier lub miód, no i sok cytryny oczywiście. Dzięki Henry'emu Mayhew wiemy, że już w XIXw. była jednym z ważnych źródeł dochodu londyńskiej biedoty, a w Paryżu podawano ją chorym w szpitalach.

Właściwie za wyjątkiem wody, każdy ze składników można zastąpić innym. Zamiast cytryny możemy wykorzystać inne cytrusy, albo wręcz zupełnie inny kwas. Moje lemoniady to mieszanka domowych syropów i octów, no i, oczywiście, wody. Od początku lata, odkąd zakwitnie lawenda, towarzyszy mi lemoniada lawendowa. Na bierząco uzupełniam zapas syropu lawendowego. I mam nadzieję, że nie zabraknie mi zeszłorocznego octu jabłkowego, bo na jabłka trzeba jeszcze poczekać. Proporcje składników lekko się zmieniają, w zależności od tego jak intensywny jest smak lawendy w syropie. 
Syrop lawendowy ma kolor niebieskawozielony ale pod wpływem kwasu delikatnie się zaróżawia. Podobnie działa też sok cytryny. To także kwas. Świeże kwiaty lawendy nie zmienią już smaku, ale dodają uroku.
Jeżeli macie cierpliwość, a nie macie syropu lawendowego, możecie także na parę godzin zamknąć parę kwiatów w słoiku z osłodzoną miodem wodą. Przez proces maceracji woda nabierze lawendowego posmaku. Ale czy Wasze pragnienie jest tak cierpliwe, jak Wy? ;) Warto więc mieć zapas lawendowego syropu. Jeśli go zapasteryzujecie, przetrwa całą zimę. Swoich bieżących zapasów nie pasteryzuje, natomiast trzymam w lodówce. 
Podobnie przygotowuję lemoniadę różaną, jaśminową, miętową i z kwiatów czarnego bzu. Pierwsza z nich ma intensywnie różany kolor, bo oprócz różanego syropu dodaję różanego octu. Ale jabłkowy jest tak delikatny, że także się tu świetnie sprawdza. Podobnie jak w lemoniadzie miętowej, jaśminowej i z  czarnego bzu. Te z kolei ma lekko zielonkawy i złotawy odcień. Wszystkie pięknie pachną. 
Do lemoniady różanej także możemy dołożyć garść świeżych lub suszonych płatków róży.
Co ciekawe, lemoniadę różaną zobaczyłam w tym roku także w pobliskiej karczmie, gdzie czasami zaglądam na żeberka. Do żeberek pasowała tak sobie, ale potraktowałam ją jak deser. Jak dla mnie, limonka i mięta zbyt mocno konkurowały z delikatnym smakiem i aromatem róży, ale prezentowała się bardzo ładnie.

A jeżeli już bardzo Wam się chce skosztować lemoniady lawendowej lub różanej, a nie macie czasu na przygotowanie i Lawendnik w żaden sposób nie jest Wam po drodze, to podpowiem, że oba smaki lemoniady można już znaleźć w sprzedaży. Lemoniadę różana sama spotkałam na wycieczce w Bieszczady, a lawendową koleżanki przywiozły mi do skosztowania. 
Moim zdaniem Fentimans, choć z dobrym efektem, nieco zbyt komplikuje (a zapewne właśnie ułatwia) sprawę. Lekki różany posmak i aromat napój zawdzięcza olejkowi różanemu, ale kolor pochodzi z soku buraka. W składzie jest także sok gruszkowy i wyciąg z imbiru. Jest syrop glukozowy i kwas cytrynowy. Z kolei Lavendynka ma na etykiecie wodę, cukier, kwiat lawendy, sok z cytryny i dwutlenek węgla. Nic więcej nie trzeba. Jest to produkt pasteryzowany, więc nawet odrobina mniej cukru by nie zaszkodziła.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lawendowy sezon 2024 - startujemy już w sobotę 8 czerwca

Moja kolekcja wiosennych octów

Lawendowy sezon 2023: lawendowe lekcje, wianki, warsztaty i cała lawendowa reszta 💜